Miejsce, które w wielu osobach wzbudza strach i niepokój – zapraszam na podróż po Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia podczas której odwiedzimy zarówno te bardziej znane miejsca jak elektrownia i miasto Prypeć, ale również te do których rzadko zaglądają eksploratorzy czyli wioski takie jak
“Teremsi” czy “Czapajewka”…
Strefę Czarnobylską odwiedziłem już 3-krotnie (zanim to było modne) w terminach:
1. kwiecień 2017
2. styczeń 2018
3. styczeń 2019
Każdy z moich wyjazdów był odmienny i nastawiony na inny cel. Wszystkie jednak łączyło jedno: Fotografie! Mnóstwo fotografii! I tym oto sposobem w swoich zbiorach posiadam około 1500 zdjęć wykonanych podczas 14 dni spędzonych w Zonie. Dużo? Mało? Nie wiem, ale chcę więcej!
Dziś powiem nieco o moich początkach w Czarnobylu i opuszczonym mieście Prypeć.
Czarnobyl – miejsce, które od ponad 30 lat jest uważane za „radioaktywną pustynię” pozbawioną wszelkich oznak życia, do której roślinność nie ma wstępu. Otóż nie. W ciągu 30 lat przyroda poczyniła ogromne kroki by odzyskać to co kilkadziesiąt lat temu zabrał jej człowiek. Główne ulice miasta zarosły zasłaniając budynki, płaskorzeźby i pomniki. Kwestią czasu jest, aż przyroda zatriumfuje całkowicie zasłaniając i niszcząc to co zbudował człowiek.
Pierwsze wrażenie po wjeździe do Prypeci to lekki szok ze względu na wszechobecną roślinność, która jest dosłownie wszędzie. Aleje Lenina niegdyś piękna i główna ulica miasta, teraz zarośnięta drzewami, co kilkadziesiąt metrów widać stojącą jeszcze latarnię uliczną. Jeśli chodzi o bloki mieszkalne, część z nich nie sprawia wrażenia opuszczonych 30 lat temu. Wyglądają tak jakby tylko czekały na to, aż ktoś kupi mieszkanie i się do niego wprowadzi. W wielu budynkach można znaleźć dokumenty, dzienniki, pocztówki i fotografie. W szkołach możemy natknąć się na dzienniki i zeszyty uwag, a w mieszkaniach na dokumenty osobiste i rodzinne fotografie. W Prypeci zwiedziłem wesołe miasteczko, szkoły, kawiarnię, debarkader i kilka innych budynków.
A teraz już zostawiam Was z porcją zdjęć wykonanych w Prypeci podczas moich trzech wyjazdów 🙂 Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu 🙂